Kluby modelarskie w Niemczech
Zasady istnienia i finansowania
Często
otrzymuję od kolegów z Polski, pytania dotyczące metod zakładania i zasad
działania klubów modelarskich w Niemczech. Pomimo, że jest to temat na dobry wieczór przy kuflu piwa
,
postaram się pokrótce coś na ten temat opowiedzieć.
Modelarstwo jak i inne sporty czy hobby nie są generalnie
rzecz biorąc przez nikogo dotowane. Gdy skrzyknie się kilku modelarzy mogą założyć swoje
"stowarzyszenie". Określam to tak celowo - bo z wielu względów prawnych i
fiskalnych najrozsądniej jest zarejestrować to jako stowarzyszenie
użyteczności publicznej. Takowe, musi jednak wtedy spełniać odpowiednie normy
prawne - musi być wybrany zarząd (przewodniczący, skarbnik itd.) musi też mieć
status zgodny z prawem itd.
To jest pierwsze i podstawowe
działanie powołujące działalność zrzeszonych członków. Teraz trzeba się zastanowić gdzie latać.
Najczęściej tak powstały "klub" (tak będę takie stowarzyszenie dalej nazywał)
wyszukuje łączkę którą na np. 10 lat wydzierżawia od chłopa. Trzeba
zwrócić uwagę, by takie przyszłe lotnisko modelarskie znajdowało się w
większej odległości niż
1,5 km od terenu jakiegokolwiek lotniska (aczkolwiek pod pewnymi warunkami
możliwe jest i latanie na terenie lotnisk nie komunikacyjnych - ale to inna
bajka). Na takim lotnisku wolno nam już latać modelami o wadze do 5 kg oraz takowymi modelami z napędem
spalinowym, ale tylko gdy ten teren lotniska znajduje się dalej jak 1500m od osiedli mieszkalnych
(nie pojedynczych domów - tylko osiedli).
Gdy chce się latać modelami do 25 kg
(to jest granica ciężaru modeli w Unii, dla którego nie trzeba żadnych badań
technicznych itd.) należy uzyskać od inspektoratu lotnictwa
tzw. "Aufstiegserlaubnis" = zezwolenie na wykonywanie lotów. Gdy takie lotnisko
modelarskie nie leży w strefie np. ścieżki podejścia do jakiegoś lotniska,
brak jest innych istotnych względów uniemożliwiających wydanie zgody, inspektorat nie ma prawa
wydania odmowy. Odmowa
musiałaby być umotywowana jakimś istotnym względem bezpieczeństwa ruchu lotniczego. Gdy takie zezwolenie mamy - możemy latać. W ostatnich czasach, w
wielu gminach trzeba jeszcze uzyskać zgodę urzędu na używanie terenu jako
lotniska modelarskiego. Coraz częściej tzw. "ekolodzy" starają się utrudnić
otrzymywanie takiej zgody - dotyczy to jednak tylko modeli powyżej 5 kg.
Niestety - niektórzy starają się chronić środowisko naturalne przed ludźmi -
tak jak byśmy nie byli jego częścią składową...
Z wielu jednak względów (współzawodnictwo sportowe, kwestia ubezpieczeń itp.)
opłaca się żeby tak powstały klub był członkiem jakiegoś zrzeszenia nadrzędnego
i takimi dla modelarzy w Niemczech jest Deutcher Modellflieger Verband
(DMFV) = Zrzeszenie Niemieckich Modelarzy i konkurencyjny Deutscher Aero
Club
(DAeC) = Aeroklub Niemiecki.
Co dają zrzeszenia? DAeC jest zrzeszony w FAI i jest jak gdyby przez to
instytucją międzynarodową i modelarze klubów zrzeszonych w DAeC startujący w różnych zawodach latają wg
standardów ustalonych przez FAI. DMFV natomiast nie udziela się międzynarodowo
i ma swoje własne przepisy rozgrywania różnych zawodów (często i z punktu
"lataczy" ciekawsze!). Następnie DAeC jest zrzeszone w DSB (Deutscher
Sportbund) = Związek Niemieckiego Sportu - co znaczy, że zawodnicy wyższej
klasy mogą z tego źródła dostawać dofinansowania. Innym ważnym czynnikiem jest
kwestia ubezpieczeń. Obydwa związki pertraktują z firmami ubezpieczeniowymi i
potrafią uzyskać dla takiej "masówki" znacznie lepsze ceny dla zrzeszonych w
nich klubów.
Jednak nic za darmo - i DAeC i DMFV kasują od zrzeszonych w nich klubach
stawki wyliczane od członka klubu. Tym samym pojedynczy modelarz staje się
członkiem takowego zrzeszenia i ja np. jestem tym samym członkiem DAeC. Od
DAeC, DSB naturalnie też kasuje składki. Tak więc jak zwykle, wszystko kręci
się wokół kasy...
Tu trzeba jednak zaznaczyć, że istnieją kluby, które nie są nigdzie
dalej
zrzeszone! Tak samo modelarz nigdzie nie zrzeszony, może latać w zawodach
organizowanych przez inne kluby, warunkiem udziału w zawodach jest jednak posiadanie
ubezpieczenia i ważnego zezwolenia na używanie pasma 35 MHz, które i tak
wydawane jest indywidualnie i za odpowiednią opłatą. Jedynie międzynarodowe
zawody FAI wymagają członkostwa FAI i odpowiedniej licencji. Międzynarodowa
licencja FAI, jest członkom DAeC, wydawana bez dodatkowych opłat i przysyłana
jest automatycznie pocztą zawsze w styczniu! Obydwa zrzeszenia wydają też
własne czasopismo (miesięcznik), który także przychodzi pocztą.
Teraz co do modelarni. Takie pojęcie
tu nie istnieje! Niestety! Nie ma tego, by gdzieś były pomieszczenia należące do
klubu, gdzie modelarze przychodzą i w grupie budują. Przynajmniej ja takiej
modelarni tu w Niemczech nie widziałem i jeżeli gdzieś miała by jakaś istnieć,
to na zasadzie wyjątku potwierdzającego regułę. Namiastką modelarni jest
sytuacja, gdy
dwie lub kilka osób robią wspólny projekt, ale i tak z reguły ze względu na brak
odpowiednio dużego pomieszczenia spotykają się sporadycznie i każdy majsterkuje w
domu, piwnicy czy innym pomieszczeniu które akurat ma do dyspozycji. Większe
kluby, tak jak FAG którego jestem członkiem, mają grupy młodzieżowe, którym pomaga
się budować modele. My zorganizowaliśmy to tak, że mamy prawo nieodpłatnie
korzystać z sali lekcyjnej do prac ręcznych w jednej ze szkół w Kalten-Kirchen
(jedna z zalet formy zrzeszenia wyższej użyteczności). Salę tę mamy do
dyspozycji raz w tygodniu na 2 godziny i po pracy wszystkie zaczęte modele,
narzędzia i materiały trzeba zabierać do domu i klasę naturalnie posprzątać.
Modele, narzędzia i materiały są finansowane przez samą młodzież (i oczywiście
ich rodziców). Tak więc nasze dzieciaki zawsze w piątek wędrują na
majsterkowanie z ogromnym bagażem. Nawiasem mówiąc majsterkowanie z młodzieżą
jest tylko od późnej jesieni do wczesnej wiosny. W okresie letnim, w piątki po
południu lotnisko jest zarezerwowane do młodzieży, którą uczymy latać. Nie ma
też tak zwanych instruktorów, czyli ludzi zajmujących się profesjonalnie nauką
młodzieży. Instruktorami jesteśmy my, jest wybrany z klubu kolega zajmujący się
młodzieżą i koledzy pomagający w jego poczynaniach. Często też staram się
udzielać pomagając w organizacji wyjazdów, zawodów młodzieżowych czy w
majsterkowaniu. Są to funkcje wykonywane nieodpłatnie i honorowo.
Opłaty klubowe kształtują się najróżniej. W naszym klubie
płacimy 30 Euro kwartalnie (młodzież 12 Euro). W tej opłacie ujęte jest
ubezpieczenie, utrzymanie lotniska (rencista koszący pas startowy), utrzymanie 2
samolotów holujących, utrzymanie i eksploatacja kosiarki do trawy (traktorek),
wind startowych (linki, naprawy), okresowe opróżnianie szamba (mamy mały
baraczek z kuchnią, bufetem, stolikami i toaletą) itd. Jednocześnie od lat
nadwyżka pieniędzy zostaje odkładana na kupno terenu lotniska, który teraz tylko
dzierżawimy. Są kluby o większych i mniejszych składkach członkowskich - myślę
że nasz klub jest tak w granicach przeciętnej wysokości składek. Istnieje też
jednorazowa opłata wpisowa i ta wynosi 100 Euro. Nie dotyczy ona młodzieży i
członków honorowych, czyli nie latających.

Foto: Piotr Piechowski |

Foto:
Piotr Piechowski |
No i jeszcze na koniec słówko o
koegzystencji modelarzy i lotników na tym samym terenie. Nie jest to zjawisko
nazbyt częste w Niemczech, ale jako pozostałość starego systemu częściej
spotykane na terenie byłego DDR-u. Modelarze mają wtedy wydzielony kącik na
lotnisku, loty zgłaszane są w kontroli lotów i wyznaczony zostaje rejon
zarezerwowany dla modeli. Przy zachowaniu pewnej dyscypliny da się to nawet
pogodzić z lotami na dużym lotnisku wojskowym. Latałem już kiedyś w zawodach F3J
odbywających się na lotnisku w okolicach Hannoveru. Startował tam od czasu do
czasu Hercules, (akurat była I wojna w Zatoce Perskiej) ale my jemu i on nam nie
przeszkadzał. Zawody organizował klub mający swój kącik na tymże lotnisku. Tyle,
że przy wjeździe na teren lotniska zabierano nam dowody osobiste. Tak więc z
pewnością taka koegzystencja przy odrobinie dobrej woli, dyscyplinie i wzajemnej
tolerancji i w Polsce jest możliwa.
Mam nadzieję, że potarfiłem Wam
trochę wyjaśnić, i że będzie to może pewnego rodzaju podpowiedzią jak inni
rozwiązują swoje problemy. Niestety takie cieplarniane warunki jakie kiedyś
stwarzał AP czy LOK, "produkując" w ten sposób narybek pilotów wojskowych są
przeszłością. Z tego co widzę z tej strony granicy, pozostało w Polsce jeszcze
trochę modelarni borykających się z coraz większymi problemami i gromada
modelarzy-samotników. Mam nadzieję że i w Polsce zaczną powstawać kluby
modelarskie i że będziecie potrafili nie stracić tradycji tzw. modelarni. Wszak
jest to idealna możliwość zachowania kontaktów oraz wymiany doświadczeń. Poza
tym lotnisko z pasem startowym z "golfową" trawką też jest ponętne i do
niektórych typów modeli nieodzowne.
(c) Piotr Piechowski
27.03.2003
|